Samaris na festiwalu Soundrive w Gdańsku

Bardzo nas cieszy, że islandzkich koncertów w Polsce przybywa. W zasadzie nie ma miesiąca, żeby w którymś z zakątków naszego kraju nie pojawili się artyści z wyspy ognia i lodu. Nie wszędzie możemy dotrzeć, ale zawsze możemy liczyć na Wasze wsparcie. 6 września w Gdańsku zagrało Samaris. Jak widać młodzi Islandczycy lubią występować nad polskim morzem. Jak pamiętacie ich pierwszy koncert odbył się rok temu w Sopocie. Wrażeniami z tegorocznego, gdańskiego koncertu podzieliła się z nami Katarzyna Chmielewska. Serdeczne dzięki!

Samaris zagrali w Polsce w ramach festiwalu Soundrive w klubie B90 w Gdańsku, a dokładniej zamykali koncerty na małej scenie. Frekwencja nie była zbyt duża, ale trzeba dodać, że zespół zaczął grać o godz. 23:30, a pół godziny później na główniej scenie występowała Austra. Występ Kanadyjczyków zgromadził tej nocy większą publiczność. Moim zdaniem miało to swoje plusy, na pewno mogłam bardziej wczuć się w klimat występu Samaris i nie martwić o brak powietrza.

Rozpoczęli utworem otwierającym drugi album, co wywołało we mnie przyjemne dreszcze. Po cichu liczyłam na taki właśnie początek. Te dźwięki w przestrzeni klubu zabrzmiały niesamowicie. Podczas koncertu dominował materiał z drugiej płyty – Silkidrangar, ale pojawiły się tekże piosenki z debiutu. Wokalistka Jófríður Ákadóttir między utworami starała się tłumaczyć publiczności tytuły piosenek. Mówiła, że nie lubi angielskiego tłumaczenia Góða Tungl, ponieważ dla niej „dear moon” brzmi trywialnie. Nawiązała też do pięknej pełni księżyca, która była tamtej nocy w Gdańsku.

Przyjemnie patrzyło się na kontakt między muzykami na scenie, wokalistka Jófríður bawiąca się swoim głosem i Áslaug Rún Magnúsdóttir, która próbowała odtworzyć podobne dźwięki na klarnecie. Zespół powinien grać równą godzinę od 23:30 do 00:30, jednak po zejściu ze sceny, nasza gromadka nie przestawała klaskać i skandować i Samaris jako pierwszy zespół bisowali (drugim zespołem była zamykająca festiwal Austra). Jófríður uroczo zapytała czy mają jeszcze grać, na co publiczność zgodnie krzyknęła „yes!”. Usłyszawszy to zaczęła się śmiać i skakać, a Áslaug w popłochu szukała swojego instrumentu, bo najwyraźniej nie była gotowa na bis.

Trochę żal, że na koncercie niewiele było osób, które znają twórczość Samaris. Czułam się osamotniona w rozpoznawaniu piosenek po pierwszych dźwiękach, ale mam nadzieję, że dzięki temu występowi coś się zmieni. Cicho liczę na ich indywidualny koncert w Polsce…

Written By
More from Bartek Wilk
Samaris – Black Lights
Miał rację John Rogers, który już w listopadzie, na łamach Reykjavik Grapevine...
Read More
0 replies on “Samaris na festiwalu Soundrive w Gdańsku”